niedziela, 25 grudnia 2011

list pożegnalny do ukochanego

Mój Drogi!

Od Naszego rozstania minął już miesiąc, wiem obiecałeś, że zostaniemy przyjaciółmi i, że jako przyjaciel nigdy mnie nie zawiedziesz. Rozmawiałeś zemną wiele razy od chwili, w której zrezygnowałeś ze mnie... z nas. Nie wiem kim byłam dla Ciebie i już nigdy się nie dowiem. Mogę Ci tylko powiedzieć kim Ty jesteś dla mnie. Jesteś moją MIŁOŚCIĄ tą jedyną upragnioną o której zawszę marzyłam. Pamiętam dzień, w którym zobaczyłam Cię po raz pierwszy miałeś wtedy białą koszulę w czarne paski i czarne spodnie. Pamiętam Twoje oczy, Twoje spojrzenie, które mnie onieśmielało jak nic nigdy wcześniej. Już tego dnia wiedziałam, że będziesz dla mnie kimś wyjątkowym. Czas, który spędziłam z Tobą był zdecydowanie najwspanialszy w moim życiu i wiem, że nigdy nic takiego już się nie powtórzy. Niestety choć jesteś dla mnie tak bardzo ważny i tak wyjątkowy muszę zrezygnować z tej znajomości z tej przyjaźni. Widzisz kochany ja cały czas Cię kocham i zawszę miałam nadzieję, że któregoś dnia do mnie zadzwonisz, napiszesz, że jednak mimo wszystko chcesz być zemną dziś zrozumiałam, że tego nie zrobisz. Zrozumiałam, że tak naprawdę mnie nie kochasz i może nigdy nie kochałeś. Sam mi kiedyś powiedziałeś, że nadzieja to ostatnie co się traci ja właśnie ją straciłam więc jaki sens ma teraz to wszystko? Wiele razy chcę zadzwonić do Ciebie usłyszeć Twój głos, ale nigdy tego nie robię. Mówiłeś, że mogę do Ciebie dzwonić jednak nie robię tego nie chcę się wtrącać w Twoje życie nie chcę Ci w nim przeszkadzać. Przepraszam Cię za to, że robię to w taki sposób, ale na spotkanie nie miałabym szansy a gdybyśmy się spotkali to na pewno nie powiedziałabym Ci tego wszystkiego. Rozmawiając z Tobą przez te dni pilnowałam się strasznie żeby nie napisać Ci czegoś co spowoduję, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Po tym liście na pewno zrezygnujesz z Naszej przyjaźni, ale ja nie mogę, nie potrafię więcej udawać, oszukiwać Ciebie i samą siebie, bo tak na prawdę ja wcale nie jestem taka silna jak mówię. To tylko taka maska, z którą mi lepiej zawszę bałam się okazywać i mówić o swoich uczuciach do innych osób, ponieważ wiem jak ludzie potrafią ranić.  Mój silny charakter jest tylko na pokaz a na prawdę jestem słaba, bardzo wrażliwa i łatwo mnie zranić to też pewnie dlatego moje życie wygląda jak wygląda. To jest takie moje pożegnanie. Chciałam żebyś wiedział co myślę co czuję, żebyś dowiedział się czegoś więcej o mnie. Przede mną długa droga, która na pewno nie będzie łatwa. Muszę odnaleźć sens swojego istnienia, zastanowić się nad tym co chcę robić w swoim życiu, ale przede wszystkim muszę odnaleźć samą siebie, ponieważ ja nie wiem kim jestem. Znam swoją rodzinę, swoją tożsamość, ale nie wiem jakim człowiekiem jestem i dopóki się tego nie dowiem w moim życiu zawszę będzie smutek, ból i wielki bałagan.
Cóż jeżeli chodzi o Ciebie Mój Drogi to bardzo bym chciała żebyś był zawszę szczęśliwy i żeby nigdy nie znikał uśmiech z Twojej twarzy i mam nadzieję, że kiedyś będziesz mnie wspominał z uśmiechem na ustach i, że nigdy nie będziesz żałował, że mnie poznałeś. I pamiętaj, że zasługujesz na wszystko co najlepsze i nigdy nie trać wiary w siebie ponieważ jesteś na prawdę wyjątkowym człowiekiem.
Żegnaj Najdroższy.
 

czwartek, 22 grudnia 2011

czarno-białe życie

     zapiszę tutaj pewną historię może jednym wydać się nudna innym znana a jeszcze innym smutna. Opowieść będzie prawdziwa szczera płynąca z mojego serca i własnych doświadczenie. W moim życiu nie ma zbyt wiele kolorów jest albo czarny, albo biały jednak po namyśle przeważa czarny. Chciałabym się tutaj podzielić własnymi myślami, odczuciami. Rozpocznę od napisania kilku słów o sobie o tym kim jestem, co tu robię zachowam jednak anonimowość ze względów osobistych.

 Mam 21 lat mieszkam za granicą z rodzicami po mimo mojego młodego wieku wiem wiele o życiu doznałam wiele bólu i przykrości teraz czekam na poznanie życia z tej drugiej dobrej strony. Jestem marzycielką, często błądzę z głową w chmurach, bądź też myślę o niebieskich migdałach. Życie postrzegam jako grę taką teatralną każdy ma jakąś swoją rolę do wypełnienia, wszyscy mamy coś do przekazania innemu człowiekowi, mamy jakieś przeznaczenie i pewnego dnia zejdziemy z tej sceny pozostawiając po sobie tylko wspomnienia. Nie jestem specjalnie uduchowiona jestem katoliczką, ale często wątpię w istnienie Boga i życia po za ziemskiego. Mam skłonności do filozofowania, wiele razy zastanawiam się nad sensem życia, nad sensem mojego bytu zadając przy tym nie wyobrażalną ilość pytań niestety prawie nigdy nie uzyskuję na nie odpowiedzi. Nie jestem wstanie powiedzieć jak często będę tu zaglądać. Zależnie od tego jak często będę miała coś do przekazania, do opowiedzenia.
W tym momencie więcej Wam nic nie napiszę. Poznacie mnie bardziej czytając tego bloga.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.